Od kiedy tylko podróże motocyklowe chodzą mi po głowie miałem ambitny plan wybrać się na Ukrainę. Konkretnie chodziło o Krym. Ponieważ nie miałem jeszcze nigdy okazji pokonywać dziennych dystansów rzędu 500 km, jadąc singlem w 2 osoby plus bagaż, postanowiliśmy zorganizować szybki i w miarę daleki wyjazd w granicach kraju. Chodziło o to aby w jeden dzień spróbować przejechać ok. 500 km i zobaczyć czy po takim dystansie może jeszcze na tyłku siedzieć. Wybór padł na rybkę nad polskim morzem. Stwierdziliśmy, że na Helu nas jeszcze nie było i warto będzie ten półwysep odwiedzić. Nie spodziewaliśmy się jednak jak polskie wybrzeże latem może człowieka zaskoczyć